Artykuły - Spółdzielnia Mieszkaniowa MICHAŁ

FOLLOW
logo smmichał
SPÓŁDZIELNIA MIESZKANIOWA "MICHAŁ"
ZARZĄDCA NIERUCHOMOŚCI
logo smmichał
logo smmichał
Spółdzielnia Mieszkaniowa
MICHAŁ
Przejdź do treści

Artykuły

Dla Mieszkańca

„Znikająca” woda
            Susza jest jednym z głównych problemów ostatnich lat. Zmiana klimatu sprawia, że wiele krajów boryka się z niedoborami wody. Jednak woda „znika” nie tylko z powodu naturalnych przyczyn. Jednym z problemów przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych jest nielegalny pobór wody. W niektórych gminach nawet do 30 proc. wody wydostającej się z sieci miejskich jest pobierane poza licznikiem. Kradnący wodę nie zawsze zdają sobie sprawę, że nie okradają przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne, lecz sąsiadów, znajomych a nawet rodziny. Dzieje się tak ponieważ, przy ustalaniu taryfy przedsiębiorstwo uwzględnia wszystkie koszty prowadzonej działalności w tym koszty wytworzenia i dostarczenia nawet tej nielegalnie pobranej wody. Im większa skala tego procederu tym bardziej wzrastają stawki taryfowe. W efekcie uczciwi odbiorcy płacą nie tylko za siebie, ale też są obciążani za wodę, którą nielegalnie pobiera ich sąsiad np. do podlewania ogródka czy mycia samochodu lub na potrzeby oprysków pól i sadów. Nielegalny pobór wody i nielegalne odprowadzenie ścieków następuje:
• bez zawartej umowy przy braku wiedzy przedsiębiorstwa o tym fakcie,
• przy celowo uszkodzonych lub pominiętych wodomierzach lub urządzeniach pomiarowych,
• przy uprzednim wpłynięciu na zmianę, zatrzymanie lub utratę właściwości metrologicznych wodomierza głównego lub urządzenia pomiarowego. Może tym być także celowy pobór wody w taki sposób, aby wodomierz nie rejestrował tego zużycia wody,
• przy zerwanych lub uszkodzonych plombach na wodomierzach lub urządzeniach pomiarowych,
• przy zerwanych lub uszkodzonych plombach umieszczonych na zaworze odcinającym (zakładanych przy „odcięciu” wody do danego lokalu). Woda staje się dobrem deficytowym. Zwłaszcza latem, kiedy opadów jest mało, wysychają studnie, obniżają się poziomy rzek, a władze wprowadzają jej reglamentację z powodu małych zasobów. To właśnie wówczas nasila się proceder jej kradzieży. Klimat się zmienia, a susze, które jeszcze w latach 80. występowały w Polsce średnio co pięć lat, obecnie dotykają nas każdego roku. Poziomy rzek opadają, podobnie wód gruntowych. Studnie wysychają, a gminy nakładają ograniczenia w poborze wody z sieci wodociągowych. Nielegalny pobór wody jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny do 5 000 zł, a bezumowne odprowadzenie ścieków jest przestępstwem zagrożonym karą ograniczenia wolności albo grzywny do 10 000 zł. W razie skazania za wykroczenie lub przestępstwo, o których mowa powyżej, sąd może orzec nawiązkę na rzecz przedsiębiorstwa w wysokości 1 000 zł za każdy miesiąc, w którym nastąpiło bezumowne pobieranie wody z urządzeń wodociągowych. Przedsiębiorstwa ze swej strony, dążąc do zmniejszenia skali w/w procederu prowadzą niezapowiedziane kontrole. Ponadto zastosowane obecnie wodomierze z radiowym odczytem przekazują przedsiębiorstwu informacje o: próbach zakłócenia odczytu polem magnetycznym, wstecznym przepływie wody przez wodomierz, zdjęciu nakładki itp. Urządzenia te nie tylko sygnalizują nieprawidłowości, ale precyzyjnie podają jaki nastąpił przepływ wody podczas tych działań i w jakim czasie. Dla skuteczności działań konieczne jest powszechny brak społecznej akceptacji dla tych nielegalnych działań.

 
Deszcze nawalne.

 
Nawet najbardziej niewierzący w zmiany klimatyczne, muszą przyznać, że obecnie więcej jest huraganowych wiatrów, burz i ulew. O wiele mniej śniegu i bardzo mroźnych dni. Dzieci urodzone w poprzedniej dekadzie nie wiedzą, co to śnieżna zima. Wśród zjawisk, które występują częściej niż poprzednich latach, są tzw. deszcze nawalne. Działalność ludzi spowodowała wzrost globalnej średniej temperatury o ok. 1˚C w stosunku do okresu sprzed epoki przemysłowej. W Polsce szczególnie niebezpieczne są właśnie nawalne deszcze przeplatające się z okresami suszy. Co ciekawe, w Polsce nie zauważa się ilościowo poważnej zmiany w opadach, natomiast ich charakter zdecydowanie się zmienia. I to jest główne zagrożenie. Deszcze będą bardziej intensywne, a nasza infrastruktura nie jest przystosowana do zmieniającej się struktury zjawisk atmosferycznych. To nieprzygotowanie nie wynika z zaniedbań, lecz z zastanego zagospodarowania przestrzeni: ściśle zabudowany teren, wąskie linie drogowe, wielu właścicieli działek. W ograniczonej przestrzeni miejskiej, praktycznie nie jest możliwa budowa kanałów deszczowych o takiej średnicy (nie wspominając już o kosztach inwestycji), która kilka razy do roku, byłaby zdolna odprowadzić wielką ilość wody w krótkim czasie. W większości przypadków jest bowiem tak, iż w czasie deszczu nawalnego, woda spływa na drogi i do studzienek nie tylko z samego pasa drogowego, lecz głównie z przylegających do drogi działek. Odpowiedzialność w takich, ekstremalnych sytuacjach wydaje się być solidarna. Popularne betonowanie posesji, wspomniana coraz bardziej zwarta zabudowa, uszczelnienie terenu ulicami, chodnikami, dachami, po których deszcz musi spłynąć i najczęściej trafia właśnie do kanalizacji nie sprzyja retencji. Jest zbyt mało miejsc na tzw. mikroretencję, czyli terenów nieutwardzonych, gdzie woda mogłaby swobodnie zasilać wody gruntowe.  Powierzchnie wokół domów są utwardzone i szczelnie wyłożone materiałem nieprzepuszczalnym.  Place i podwórka, gdzie mamy położoną kostkę czy wyasfaltowane podjazdy są przestrzeniami, które uniemożliwiają wciąganie wody. Powodują natomiast szybki spływ w kierunku najniżej usytuowanych terenów. Oznacza to, że nawet jeżeli odprowadzimy deszcz, który spadł na naszym podwórku, to woda pojawi się skumulowana w innym miejscu np. u naszego sąsiada, którego grunt jest położony niżej w stosunku do naszego lub na drodze. Szczególnie niebezpieczna jest natomiast sytuacja, gdy domy zbudowane są w obniżeniu terenu przy rzece. Każdy zabudowany metr, to metr odebrany naturalnej zlewni. Oznacza to zatem, że woda, która normalnie spadłaby na glebę i powoli przez nią przesiąkała, spływa po betonie, a co za tym idzie, rzeka przyjmuje o wiele więcej wody niż do tej pory. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat gospodarowanie wodami opadowymi skupiało się na jak najszybszym odprowadzeniu deszczówki poprzez systemy kanalizacyjne do rzek. W ekstremalnych przypadkach, gdy w ciągu kilku minut spada tyle deszczu co normalnie w kilka tygodni, a na dodatek teren jest uszczelniony przez zabudowania, to ani kanalizacja ani nawet koryto rzeki nie jest w stanie pomieścić nawału wody. Efektem tego jest zalewanie terenów i podtapianie zabudowań położonych na niższych terenach. Aby tego uniknąć w przyszłości, trzeba budować świadomość społeczną, że „woda z nieba” nie jest ściekiem, czyli czymś, czego trzeba się pozbyć, ale może być wykorzystana do wielu celów. Już dziś właściciele nieruchomości zaczynają inaczej podchodzić do tematu deszczówki: próbują ją gromadzić i wykorzystywać m.in. do podlewania własnej zieleni. Robią to także, by zaoszczędzić. Woda staje się coraz droższa i zdecydowanie bardziej ekonomiczne jest zagospodarowanie opadów, aniżeli płacenie rachunków za wodę uzdatnioną, która w przypadku chociażby podlewania nie jest konieczna. Konieczne są takie rozwiązania, które zminimalizowałyby ilość wody wprowadzanej do kanalizacji, przeciwdziałające jej przeciążeniu, włącznie z koniecznością rozsączania wody w obrębie własnej działki przez poszczególnych właścicieli posesji. Przez wiele lat panował trend utwardzania przydomowych podwórek. Kostka, którą wykładamy nasze podjazdy czy nawet całe tereny wokół domu jest łatwa w utrzymaniu, ale wpływa bardzo negatywnie na retencję. Dziś są powszechnie dostępne i coraz częściej stosowane materiały ażurowe, które utwardzając dojazd do garażu i zabezpieczając powierzchnię jednocześnie umożliwiają wsiąkanie opadów w glebę. Można z powodzeniem zainstalować skrzynki rozsączające, a kiedy nie będzie możliwe umieszczenie zbiornika w ziemi – np. wtedy gdy, mamy teren bogaty w glinę, można z powodzeniem zakładać oczka wodne, lub podłączyć do systemu rynnowego naziemne zbiorniki na deszczówkę i wykorzystać ją później do podlewania czy spłuczek zamiast wody pitnej. Woda to siła przed która trudno się uchronić i której istnienia nie jesteśmy w stanie zmienić, a grawitacji nie da się oszukać. Woda zawsze będzie próbowała dotrzeć do terenów położonych niżej, bo gdzieś musi znaleźć swoje ujście. Deszczówka, do tej pory była traktowana po macoszemu, jako zło konieczne, którego należy się jak najszybciej pozbyć, a często bywa, że nie myśli się o skutkach globalnych naszych działań. Odprowadzamy wodę, która wyrządza szkody u naszych sąsiadów lub w innej miejscowości, a przecież wodę można retencjonować, wykorzystywać do celów gospodarczych, a nawet do tworzenia infrastruktury w mieście. Ochrona przed powodziami miejskimi jest możliwa i wymaga zaangażowania nie tylko na poziomie działań samorządowych, ale troski każdego z nas.

Oszczędzajmy wodę!

Na temat oszczędzania wody należy mówić w trzech powiązanych ze sobą kontekstach. Z jednej strony powinie być to kontekst globalny jak również lokalny, a także w kontekście pomysłów na podejmowanie szeregu małych oszczędności, które mogą zostać wprowadzone w każdym domu i które spowodują niewielkie (ale znaczące) oszczędności w ramach konkretnego gospodarstwa. Jest to działanie o tyle efektywne, że z roku na rok odnotowuje się w Polsce spadek poziomu zużycia wody. Jak wynika z danych GUS w roku 2013, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, najwięcej wody zużyli mieszkańcy Mazowsza (36,1 m3) i Wielkopolski (35,4m3). Natomiast najmniejszy poziom zużycia odnotowano przede wszystkim w województwie podkarpackim (22,4m3) oraz małopolski (26,6m3). Zmiana ta wynika przede wszystkim z faktu, że coraz więcej osób zaczyna świadomie wykorzystywać dostępne zasoby. Osoby te zdecydowanie chętniej wprowadzają w życie racjonalne metody gospodarowania wody i rozwiązania mające na celu ograniczenie poziomu zużycia wody przy podejmowaniu codziennych czynności. Kluczowe znaczenie wydają się tutaj mieć wszelkie akcje edukacyjne, to właśnie dzięki nim domownicy zaczynają wyrabiać w sobie określone zachowania ekologiczne. Duże znaczenie ma także zmniejszenie ilości produkowanych ścieków, co także automatycznie zwiększa poziom oszczędności. Celem wprowadzenia w życie określonych zachowań ekologicznych osoby te równie chętnie decydują się na instalowanie odpowiednich urządzeń. Do najczęściej stosowanych z nich zalicza się przede wszystkim: oszczędzająca wodę armatura oraz spłuczki toaletowe czy zakup ekologicznych pralek i zmywarek. Dzięki nim możliwe jest znaczne zredukowanie poziomu wykorzystywanej wody, a tym samym bardziej ekologiczne wykonywanie codziennych czynności. Działania te wdrażane są stopniowo, nie każdy jest do nich przekonany jednak wraz z poszerzającymi się działaniami promocyjnymi, uświadamianiem ludziom jak ważne jest dbanie o środowisko (a jednocześnie przybliżanie się problemów ekologicznych i występowanie ich w najbliższym otoczeniu) powoduje, że ludzie z coraz większą powagą traktują wszystkie zapowiedzi dotyczące ewentualnych braków wody czy też problemów jakie mogą wiązać się ze znacznym ograniczeniem dostępu do zasobów wody, które
dotychczas były traktowane jako niczym nieograniczone. Oszczędzanie wody można przede wszystkim rozpocząć od zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń. Zadanie to wydaje się najtrudniejsze jednak jest nie tylko najbardziej efektywne, ale przede wszystkim nic nie kosztuje i nie wiąże się z koniecznością wykonywania jakichkolwiek prac remontowych czy dodatkowych inwestycji (a najczęściej pojawiającym się argumentem, który jest wykorzystywany przez osoby, które niechętnie podejmują się oszczędzania wody jest właśnie niechęć do ponoszenia jakichkolwiek kosztów lub brak opłacalności takich inwestycji). Z tego też względu, najbardziej rozsądnym działaniem, a przy tym działaniem, które nie wymaga żadnych dodatkowych nakładów finansowych jest właśnie zmiana przyzwyczajeń. Wprowadzenie drobnych zmian w znacznym stopniu przełoży się także na domowy budżet. Należy mieć tutaj bowiem świadomość tego, że zwiększając poziom zużycia wody, automatycznie podnosi się także poziom zapotrzebowania na energię (woda wymaga ogrzania – im więcej wody się zużywa tym więcej energii się zużywa). Dlatego też jednym z pierwszych działań jakie można podjąć jest zamiana kąpieli na prysznic. Dzięki temu, zamiast napełniać wannę ok. 150 litrami wody, w czasie pięciominutowego prysznica zużywa się połowę wody wykorzystywanej w wannie. Dodatkowo, jeśli posiada się oszczędną i ekologiczną armaturę (lub poprzez zmianę ciśnienia wody oraz jej strumienia) można zużyć jedynie 35 litrów wody, bez konieczności obniżania komfortu kąpieli. Jednak nawet, jeśli posiada się tradycyjną armaturę, to w dalszym ciągu prysznic jest o wiele korzystniejszym i tańszym rozwiązaniem niż wanna. Kolejna zmiana może dotyczy ć korzystania z umywalki. Warto się tutaj zastanowić czy każdorazowo potrzebny jest najsilniejszy strumień wody. W większości nowoczesnych kranów, producenci stosują specjalne ekoblokady. Posiadają one specjalny mechanizm, który pozwala na wstępne ograniczenie temperatury oraz siły strumienia wody. W ten sposób użytkownik, który uruchamia baterie nie odkręca jej od początku na pełną moc. Jeszcze większa oszczędność to bateria sterowana fotokomórką, czyli rozwiązanie inteligentne. Woda wypływa z niej jedynie wtedy kiedy naprawdę jest ona potrzebna. Uruchamia się ją dopiero po przybliżeniu dłoni do kranu. Oznacza to, że woda nie leci cały czas, a domownicy nie muszą ciągle pamiętać o tym, by ją zakręcać np. przy myciu zębów czy podczas golenia. Okazuje się, że połowę mniej wody można również zużyć, jeśli stosuje się ekoprzycisk na toalecie, który jest pewnego rodzaju standardem w wyposażeniu każdej łazienki. Obecnie, większość produkowanych toalet i spłuczek przystosowana jest właśnie do takiego rozwiązania. Dzięki niemu, zamiast 6 litrów wody można zużyć jedynie trzy litry wody. Przy okazji Światowego Dnia Wody organizowane są co roku akcje promocyjne i społeczne mające na celu przybliżenie lokalnej społeczności znaczenia i istoty problemu wyczerpywania się dostępnych zasobów wody. W akcji tej biorą udział również przedsiębiorstwa wodociągowo – kanalizacyjne zlokalizowane na terenie całego kraju w tym i nasze Wodociągi Siemianowickie. Działania sprowadzają się do organizowania specjalnych wycieczek tematycznych po wodociągach. Dzięki temu, jej uczestnicy mają możliwość poznania zasad funkcjonowania przedsiębiorstwa wodociągowo – kanalizacyjnego od kuchni i poznania mechanizmów i procesów jakie należy uruchomić, aby woda mogła trafić do indywidualnych odbiorców oraz w jaki sposób funkcjonują oczyszczalnie ścieków odbierających zużyta i zanieczyszczoną wodę. Podejmowane działania edukacyjne pokazują jak ważne jest kształtowanie świadomości ekologicznej oraz jak dużą rolę w tym procesie odgrywają podmioty bezpośrednio związane z gospodarką wodną. Wydaje się, że przez osoby uczestniczące w takich spotkaniach są one traktowane jako te bardziej wiarygodne, które mogą dysponować realnymi danymi, a co za tym idzie ich wskazówki powinny być bardziej cenione i faktycznie wprowadzane w życie. Oczywiście podejście to nie występuje zawsze i często, wiele osób ignoruje rady. Jednak należy tutaj podkreślić, że zmiana świadomości jest procesem żmudnym i długotrwałym. Celem wszystkich tych działań jest przede wszystkim zwiększenie poziomu świadomości ekologicznej wśród lokalnej społeczności oraz zachęcenie ich do wdrożenia w swoim codziennym życiu pewnych działań, które nie tylko pozwolą na ograniczenie poziomu zużycia wody, ale również przyczynią się do znacznego obniżenia kosztów eksploatacyjnych mieszkania czy domu.

SARS-CoV-2 W ŚCIEKACH

Wśród pacjentów z COVID-19 dominują objawy ze strony układu oddechowego, ale są też pacjenci zgłaszający inne objawy np. dysfunkcję jelit zgłaszano wśród 11% chorujących. Obecnie wskaźnik zakażeń COVID-19 wyznacza się na podstawie danych klinicznych (czyli wykrytych głównie u osób hospitalizowanych ambulatoryjne), podczas gdy 80% zakażeń SARS posiada łagodne objawy, które nigdzie nie są rejestrowane. Fakt ten zaowocował próbą opracowania monitoringu środowiskowego, zwanego epidemiologią opartą na ściekach (z j. ang. WBE), która opiera się na założeniu, że każdą stabilną substancję wydalaną przez organizm ludzki i utrzymującą się w ściekach, możemy określić, a następnie obliczyć jej stężenie. Taką samą koncepcję można zastosować do analizy patogenów w kanalizacji dla danej populacji, gdy są one wydalane z kałem/moczem osób zakażonych. Szacunki oparte na danych uzyskanych z Europy i Ameryki Północnej sugerują, że każda osoba zakażona SARS-CoV-2 wydala dziennie do ścieków miliony (jeśli nie miliardy) genomów wirusa. Przekłada się to na od 0,15 do 141,5 mln genomów wirusowych na każdy litr wytworzonych ścieków. Tak więc okazuje się, że badania ścieków w oczyszczalni pokazują rzeczywistą ilość zachorowań, niezależnie od przebiegu choroby oraz odzwierciedlają ich tendencję Jest to narzędzie, które nie wymaga zgody użytkowników danej infrastruktury kanalizacyjnej na przeprowadzenie badań tego typu. Pozwala na szybką analizę (już po 4 h uzyskuje się wynik), co jest niezwykle istotne podejmowanymi decyzjami na szczeblu krajowym. Badanie obecności SARS-CoV-2 w ściekach, może być także traktowane jako wskaźnik epidemii lub śledzenia nowych źródeł zakażeń. Badanie ścieków pozwala więc ustalić, na jakim obszarze rozprzestrzenia się infekcja, dzięki czemu można skierować osoby mieszkające na tym obszarze na badania, a w wypadku pozytywnego wyniku testu na izolację. W ten sposób przerywa się łańcuchy zakażeń. Istotną informacją, jest to, iż cząsteczki wirusa SARS-CoV-2 w ściekach nie wykazują zjadliwości. Poza ludzkim organizmem koronawirus szybko przestaje być niebezpieczny, choć wciąż pozostają fragmenty jego RNA, umożliwiające jego identyfikację. Jak jednak zaznacza WHO, nie ma naukowych dowodów na to, by u kogokolwiek doszło do zakażenia na drodze fekalno-oralnej. Dotyczy to zarówno SARS-CoV-2, jak i pokrewnych koronawirusów, odpowiedzialnych za wcześniejsze epidemie SARS czy MERS. Trzeba też zaznaczyć, że monitoring ścieków jest narzędziem, które może być wykorzystywane nie tylko w epidemiologi SARS-CoV-2, ale również innych zakażeń wirusowych. Tak więc, ścieki to nie tylko brzydko pachnący „strumień” płynący pod nami, lecz również źródło wielu ważnych informacji na temat społeczeństwa i jego kondycji zdrowotnej.






ZOSTAŃ RODZINĄ ZASTĘPCZĄ
         

         Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Siemianowicach Śląskich od kilku lat prowadzi akcje „Otwórz drzwi swojego serca”, której celem jest promowanie idei rodzicielstwa zastępczego.
W ramach tej inicjatywy pracownicy Ośrodka starają się przybliżyć mieszkańcom temat rodzicielstwa zastępczego i tym samym pozyskać kandydatów do pełnienia tej zaszczytnej funkcji.

           MOPS chce zapewnić dzieciom doświadczonym przez los bezpieczny i wymarzony dom oparty na miłości, zrozumieniu i bezpieczeństwie dlatego poszukuje kandydatów do pełnienia roli rodziców zastępczych.
Rodzice zastępczy to osoby, które decydują się wychowywać dziecko, którego nie są biologicznymi rodzicami. Mogą to być wspólnie zamieszkali małżonkowie, a także osoba samotna – niezamężna lub rozwiedziona. Rodzice zastępczy mogą być bezdzietni  lub posiadać własne dzieci, być spokrewnieni z przyjmowanym dzieckiem albo niespokrewnieni z dzieckiem. Ponadto, aby zostać rodzicem zastępczym nie trzeba rezygnować z pracy.
O tych i wielu innych kwestiach związanych z rodzicielstwem zastępczym można dowiedzieć się  w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej przy ul. Szkolnej 17 w Siemianowicach Śl., pokój 35 nr tel. 32 765 62 35 lub pokój 28 nr tel. 32 765 62 28
Pracownicy Ośrodka odpowiedzą na Państwa pytania i poinformują o tym jak wygląda procedura zawiązania rodziny zastępczej.


DWA LATA Z COVID – 19

9 stycznia 2020 roku w chińskim mieście Wuhan zmarła pierwsza osoba, u której oficjalnie potwierdzono zakażenie nowym, nieznanym wcześniej koronawirusem. Od tamtej pory na świecie odnotowano blisko 304 mln infekcji i prawie 5,5 mln zgonów na Covid-19.Chińskie media ogłosiły zgon pacjenta chorego na „zapalenie płuc niewiadomego pochodzenia” dwa dni po fakcie, 11 stycznia 2020 roku. Według nich był to 61-letni mężczyzna, który regularnie robił zakupy na targu owoców morza Huanan w Wuhanie i cierpiał na schorzenia współistniejące. Zmarł 9 stycznia z powodu niewydolności oddechowej. Pierwszą infekcję koronawirusem poza Chinami zgłoszono 13 stycznia w Tajlandii. Wkrótce wykryto go również w Japonii i Korei Południowej, a 21 stycznia pierwsze zakażenie potwierdzono w USA. Pierwszy przypadek śmiertelny poza Chinami odnotowano na Filipinach 2 lutego, a zmarły był krótko wcześniej w Wuhanie.
W Chinach przy pomocy bardzo surowych lockdownów wirusa udało się zasadniczo opanować wiosną 2020 roku, ale patogen szerzył się już wówczas na świecie i po dwóch latach wciąż zakaża i zabija ludzi. Według danych gromadzonych przez serwis Worldometer do soboty 08 stycznia 2022r.  odnotowano łącznie prawie 5,5 mln zgonów i 303,9 mln infekcji. W Chinach oficjalny bilans zgonów nie zmienił się od wielu miesięcy i wynosi 4636, z czego zdecydowaną większość zgłoszono w Wuhanie. Na liście krajów z największą liczbą potwierdzonych przypadków śmiertelnych pierwszą pozycję zajmują USA z prawie 837 tys. zgonów. Na kolejnych miejscach są Brazylia z 620 tys., Indie z 483 tys., Rosja z 315 tys. i Meksyk z 300 tys. przypadków śmiertelnych Covid-19 – wynika z danych platformy Our World in Data. Najwięcej potwierdzonych oficjalnie zgonów na Covid-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców odnotowano natomiast w Peru – ponad 6 tys. Powyżej 4 tys. zgonów na milion mieszkańców zgłoszono również w Bułgarii, Bośni i Hercegowinie oraz na Węgrzech, a w Czarnogórze, Macedonii Północnej, Gruzji, Czechach, Chorwacji, Słowacji i Rumunii – powyżej 3 tys. na milion mieszkańców (informacje za portalem forsal.pl). Jak widać, jest to największy, światowy kryzys zdrowotny od czasu tzw. hiszpanki. Każda gałąź gospodarki została dotknięta kryzysem. Dwa lata temu, wielkie obawy towarzyszyły kierującym jakże ważnym sektorem, jakim są wodociągi, wchodzącym w skład infrastruktury krytycznej, kluczowej dla bezpieczeństwa państwa i jego obywateli. Po dwóch burzliwych latach od wybuchu pandemii, można z całym spokojem stwierdzić, iż Wodociągi Siemianowickie zapewniły i nadal zapewniają dostawy wody do domów i przedsiębiorstw bez zakłóceń. Dostarczając to istotne dobro, jakim jest woda, Aqua-Sprint dba o bezpieczeństwo mieszkańców naszego miasta, ponieważ woda jest sprzymierzeńcem w walce z koronawirusem. Dzięki dyscyplinie i zaangażowaniu pracowników wodociągów, woda dociera i będzie docierać do wszystkich Klientów w sposób ciągły i bezpieczny.

WODOCIĄGI SIEMIANOWICKIE AQUA-SPRINT SP. Z O.O.
ul. Śląska 100
41-100 Siemianowice Śląskie
tel. 32 753 53 72
www.aqua-sprint.pl

Kontakt
ul.Bohaterów Westerplatte 22
41-100 Siemianowice Śląskie
kancelaria@smmichal.pl
Wróć do spisu treści